środa, 23 kwietnia 2008

77. Iti- trzeci Białas


   Już wiecie, że w naszym sąsiedztwie mieszka sporo Kotów. Część z nich mogę obserwować na spacerkach, kiedy ze swoich parapetów w domkach podglądują mnie, a ich tajemnicze oczka śledzą moje poczynania na trawce. Jest ich więcej, niż wspomnane kiedyś -siedem osobników. Jeśli wezmę pod uwagę tylko naszą klatkę to oczywiście podałem prawidłową liczbę, jednak w kolejnych blokach moja Pani naliczyła i zauważyła kolejne Koty. Bardzo nas to cieszy, że ludzie tu mieszkający, kochają Mruczące Futrzaki, dzięki czemu te ostatnie mogą liczyć na miłość, opiekę i ciepło swoich Opiekunów. Rzadko zdarza się, żeby jakiś Kot pałętał się tu i ówdzie, tak bezpańsko. Wysoka świadomość pojęcia kastracji ma w naszym otoczeniu pozytywne strony, ponieważ nie rodzą się aż tak często nadliczbowe kocięta. Wiecie na pewno, jak trudno znaleźć im potem dom, a przez życie na ulicy skazuje się je na chorobę i w efekcie na śmierć.
    Do czego zmierzam? Kiedy tak wszyscy nasi koci sąsiedzi wylegują się na posłankach i oglądają świat zza wielkich okien, to któregoś dnia pojawiła się Ona. Leżała na trawie, częściowo schowana w krzaczkach, tak aby z tyłu nikt Jej nie zaszedł. Chyba czuła się tam bezpiecznie. Nie wiem. Podczas spacerku z Mufasą, ponieważ Ja w tym czasie piłem mleczko z mamusiniego sutka, a więc nie trudno się domyślić, że mnie jeszcze nie było w naszym domku, Pani zauważyła coś białego w zielonej gęstwinie. Zażartowała, że albo Filemoncia albo Gładki w ramach poobiedniej drzemki tym razem wybrali sobie spanko w plenerze.  Pomyślała, że skoro te dwa Białasy ją znają i lubią, bez obawy postanowiła podejść bliżej. Mufasek jej towarzyszył. Biały Kot spał, ale nie obudził się natychmiast. Pani upewniła się, że zwierzątko oddycha, po czym po chwili przemówiła sama do siebie: “ To nie Filemoncia ani Gładki”.


    Białas się zerwał, przestraszył i wskoczył do krzaczków. Mufasa, jak mi opowiadał te zdarzenie, sprawiał wrażenie bezdusznego. Nie było mu szkoda tego Kota, nawet na Niego warczał i wyganiał z Ruskowych  ulubionych zielonych miejsc. Nie mogłem zrozumieć, jak On mógł tak postąpić?
    Nasi Państwo postanowili zainteresować się zagubionym, jak się po chwili okazało bezpańskim Kotem. On jednak bał się i nie miał zamiaru współpracować. Ale nasza Pani wymyśliła podstęp. Poszła do domku i po chwili zaniosła Białasowi jedzonko i suchą karmę. Sprytnie- ja na pewno bym się skusił. Kot nieufnie wyszedł z gęstwiny, spojrzał na Panią, która oddaliła się na wszelki wypadek. Nie dlatego, że się obawiała tego Futrzaka, tylko chciała, aby Kot poczuł się w miarę bezpiecznie i mógł w spokoju zjeść. A głodny to On był... 
    Nasza Pani jak to Pani, natychmiast nadała Kotu imię, a było nim po prostu- Iti. Nie wiem dlaczego, Mufasa mruczał, że to podobno z powodu niby podobieństwa Bialego Futrzaka do takiego stworka z jakiegoś filmu, który dawno temu widziała. Wy pewnie wiecie, o jakim Itim, tu mruczę, ja natomiast nie mam pojęcia. Potem okaże się, że to Kotka, ale za chwilę;)
    Imię już się nadało. Trzeba było jeszcze się dowiedzieć, czy to Kot kogoś z sąsiedztwa. Pani miała przeczucie, że chyba nie, ponieważ Iti bała się przeraźliwie. Nie wyglądała zbyt obiecująco: miała brudne futro, brak obróżki, do tego dość wychudzona.  Było lato, więc drzemka na trawce okazała się dla Niej czymś przyjemnym. Pani postanowiła Ją zostawić, dać Jej czas, aby Iti jej zaufała. Dość szybko Kotka przekonała się do dobrych intencji naszych Opiekunów i jakoś po godzinie idąc po ich zapachu, stanęła w naszych drzwiach tarasowych. Weszła nawet do nas do domku, co bardzo nie spodobało się Niebieściuchowi. Jak on warczał, sam mi mruczał. Podobno bał się, że Iti zajmie jego miejsce. 

    Właściciele nasi nie mieli więc wyboru- musieli Ją wyprosić. Pani nałożyła jeszcze jedną porcję jedzonka, a Ona jadła, jakby na zapas. Nasza Właścicielka dostrzegła, że Iti nie posiada trzech kłów, co przecież dla Kota jest bardzo ważne. Zrobiło jej się smutno, a Pan postanowił wziąć Kotkę na ręce. Pozwoliła i nawet zaczęła “rozmawiać” i “opowiadać” co Jej się stało.  Tylko, że Państwo nasi nie rozumieli Jej mruczenia;( Bali się, że ktoś Ją wyrzucił z domku albo pobił, od czego straciła ząbki. Przy okazji okazało się, że to Kocia Dziewczynka rumieniec 
    Mufasie odwiedziny Iti bardzo sie nie podobały. Na szczęście Pan Filemoncii zajął się Białaską bardziej, ponieważ znalazł Jej nowy dom, a wcześniej założył Jej obróżkę “na niby” z napisem: "Czy to czyjś Kot? Jeśli  tak to proszę zadzwonić". I podał swój numer telefonu. Tylko się cieszyć. Niestety Iti musiała spędzać nocki w krzaczkach, bo ani nasz Niebieściuch, ani dwa Białasy, czyli Filucha Dama i Gładki nie życzyli sobie Jej obecności w swoich domkach. Filemoncia dała taki popis niechęci do Iti, że szkoda mruczeć. Ale na szczęście był czerwiec, to Kicia mogła spokojnie odpoczywać w ogródku. A że mamy tu taką zamkniętą strefę dla mieszkańców to nikt Jej nie przeszkadzał. Po kilku dniach zamieszkała w nowym miejscu i zapewne jest dziś szczęśliwa i kochana....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz