czwartek, 8 stycznia 2009

155. A teraz Ursusik wspomina...

Smutno mi się zrobiło, kiedy przeczytałem wspomnienia Mufaski z przeprowadzki do nowego domku. Nie mogę tylko rozszyfrować kilku zdań, które napisał. Hmm, na pewno specjalnie je ukrył, żebym nie mógł zobaczyć, co tam Niebieściuch kombinuje. Nie będę sobie zbytnio mojej główki zawracał, bo mi jeszcze pędzelki na uszkach opadną.

   Moje Ursuskowe wspomnienia są zupełnie inne, niż Ruskowe. Niektóre sprawy co prawda się zgadzają, bowiem ja też pomagałem naszym Ludziom przy pakowaniu i sprawdzaniu jakości kartonów. Tak bardzo chciałem asystować przy wynoszeniu śmieci, że pozwoliłem sobie wyjść poza drzwi wejściowe. No co, hmm, byłem ciekawy czegoś takiego, co to się śmietnikiem nazywa, lecz Państwo mnie zawrócili. W wolnych chwilach przysypiałem sobie na kołderce, której już nie mamy. Nie przeszkadzał mi ogólny chaos i bałagan w starym domku. Nie przeraziło mnie też puste mieszkanie i to, że nie będzie ogródka w następnym. Pomyślałem sobie, że przynajmniej Mufasa nie będzie miał dokąd chodzić, przez co nie będę musiał zostawać sam z naszymi Opiekunami.  😀
  A kiedy Pan wziął mnie na ręce i włożył na tylne siedzenie samochodu, nie czułem się zbyt komfortowo. Nie dlatego, że za chwilę wyruszymy w podróż, ale dlatego, że Mufasa dał niezły koncert miaukowy. Wytrzymać nie mogłem, uszka mnie bolały od Jego jęczenia. Pani uspokajała Niebieściucha i głaskała Go po grzbieciku. A ja to co, kukła jakaś?
  Kiedy Mufasa się uspokoił, mogłem w końcu odpocząć. Spoglądałem też od czasu do czasu przez okienko i podziwiałem różniste widoki, jak np. spacerujące gęsi, latające ptaszki, a także inne samochody wyprzedzające czy skręcające w inną stronę bądź stojące obok nas na czerwonym świetle. Niektórzy ludzie patrzyli wtedy na mnie i zapewne podziwiali moją rysią urodę, hmm.
  W końcu mi się znudziło takie obserwowanie krajobrazu i zapragnąłem być bliżej moich Ludzi. Podsłuchałem jak moi Opiekunowie mnie obgadują, hmm. A wiecie co mówili?
-Ale Ursusik to jest grzeczny podczas jazdy- szepnęła Pani
-No wiem, można z nim podróżować i nic się nie dzieje- odpowiedział Pan.

  Obrosłem wtedy w piórka, ale nie te czerwone z filmiku, taki byłem dumny. Zostawiłem więc drzemiącego Mufasę, który co jakiś czas musiał nas "obdarować" żałosnym jękiem i skierowałem się do skrzyni biegów. Hmm, zostałem stamtąd zabrany przez moją Właścicielkę, ale i tak do końca podróży siedziałem sobie z przodu, cały czas głaskany po pyszczku i grzbieciku. A co Pani mnie nachwaliła to moje! Mufasa chyba mi pozazdrościł wygodnego ułożenia się i za chwilę pojawił się na ramieniu naszego Właściciela i przytulił do jego głowy. W końcu zamilkł. Potem nasi Ludzie rozmawiali o Rusku i tym, czy sobie poradzi bez spacerków. Też mi wielki problem luzak
  Po dojechaniu na miejsce, również do nowego domku udałem się w transporterku, lecz jako drugi w kolejności po Niebieściuchu. Nie wyłem, ani nie jęczałem, jak Mufasa i dlatego spokojnie sobie poczekałem z moją Opiekunką na moją kolejkę do windy. Byłem bardzo grzeczny i muszę Wam się przyznać, że bardzo lubię podróżować samochodzikiem. Może powinienem się nazywać Ursus Podróżnik? 

  A w nowym domku było tyle do roboty, że nie odczułem zbytnio zmiany otoczenia. Ani mi brak ogródka nie przeszkadza, ani brak spacerków. Obwąchałem każdy zakamarek, otrarłem się noskiem o każdą rzecz, ale przede wszystkim zażądałem duużżoo jedzonka...Przecież nie będę pracował na głodniaka luzak. No i szczególnie zaprzyjaźniłem się z Panią Wanną, bo w starym domku mieszkał tylko Pan Prysznic, za którym
zbytnio nie przepadam. Pani Wanna obiecała nie częstować mnie nigdy przenigdy wodą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz