środa, 15 kwietnia 2009

198. Broszurka z Kotonolulu


   Skończyły się święta drodzy Czytelnicy, które to dla mnie na pewno miały inny charakter niż dla moich Ludzi. Nie będę Was okłamywał, bowiem chodzi o żarłoczkiewiczowo-kuchenno-gastronomiczną kwestię Wielkanocy.
Moi Ludzie co prawda nie objadali się jakoś specjalnie, czego w ogóle nie rozumiem i co bardzo mnie bulwersuje. Musiałem dopilnować każdy kęs jedzenia, jaki mi się trafił, a co by się nie zmarnował. Kontrolowałem, sprawdzałem i pomagałem przy gotowaniu, pieczeniu czy doprawianiu potraw. Pomruczę Wam w sekrecie, że sałatka warzywna z majonezem to nieziemski rarytas, a podkradanie go za pomocą bezszelestnego wkładania łapki do miski z całą jej zawartością to moje nowe hobby. Opanowałem do perfekcji zanurzanie łapki w talerzach czy garnkach, kiedy Ludzie zajęci swoimi ludzkimi rozmowami, nie patrzą na moje poczynania.
   A skoro skończyły się święta to nic nie stoi na przeszkodzie, aby polatać trochę po świecie. Kocim świecie naturalnie. Walizeczki spakowaliśmy i znowu wyruszyliśmy na podbój Kotonolulu. Zanim jednak usłyszeliśmy o tym kocim kurorcie w naszej malutkiej, kociej skrzynce pocztowej znaleźliśmy taką oto broszurkę (patrzcie niżej). Została ona wysłana z niejakiego Biura Podróży "Ursus", hmm ciekawa zbieżność imion z moim, hmm...Podejrzewam, że ktoś próbuje się pode mnie podszyć…
Tak czy inaczej bardzo nas przekonała ta ulotka do wyboru miejsca na odpoczynek i postanowiliśmy pójść za ciosem. Ciekawy jestem, czy w Waszych kocich skrzyneczkach pocztowych drodzy Koci Czytelnicy również leży sobie ta reklama z Kocich Hawajów?

    

Kot_Ursus
30 łapek (comments)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz