sobota, 19 stycznia 2008

40. Kogo boi się Mufasa?

Ferdynand Kiepski- bohater znanego serialu komediowego-zwykł mawiać: "Są na świecie rzeczy, które się nawet fizjologom nie śniły". Nieważne, że pomylilł fizjologów z filozofami, wiadomo co miał na myśli. Dziś Ja pomyślałem w ten sam sposób, kiedy mogłem poznać słabe strony mojego niebieskiego współmieszkańca.
    Pamiętacie, jak często narzekałem i marudziłem, że zmuszony jestem służyć Mufasie?...Na pewno pamiętacie, to moja pięta achillesowa  obrażony .  
Rusek tymczasem stał się panem na włościach- nic go nie wzruszy, nic nie przestraszy, nic nie zaskoczy. Ale do czasu- pomyślalem. Kilka dni temu mogłem się o tym przekonać.

No to posłuchajcie.
    Któregoś dnia jak zwykle przysypiałem sobie na moim posłanku, kiedy nagle usłyszalem huk. Zerwałem się na cztery łapki i już miałem zamiar pobiec sprawdzić, co się stało, kiedy moja Pani weszła do pokoju dziennego. Nie była sama. Trzymała w ręku coś dziwnego. To Coś wyglądało jak niewielkie pudełko, w kolorach szarym i bordowym. Zaopatrzone było w różne ssawki, kabel, rurę. To Coś nie potrafilo zachowywać się jak przystoi, gdyż cały czas hałasowało, itytując mnie. Szybko zdążyłem się zorientować, że Bordowa Skrzynka wciąga do swojego środka wszelkie brudy i zanieczyszczenia z naszych podłóg, w tym i moje resztki żwirku. Obrzydliwe-pomyślałem.
    Gdy tak przyglądałem się tej nieciekawej czynności, zauważyłem, że Mufasa zniknął z mojego pola widzenia. Podrapałem się po głowie tylną łapą i nie zważając na huk wydobywający się z Szaro-Bordowego Intruza, udałem się na poszukiwanie Ruska. Zajrzałem do jego koszyka, do transporterka, do budki w drapaku, ale nigdzie go nie było. 
-Gdzie jesteś?-miauknąłem, ale nikt nie odpowiedział.
Pobiegłem schodami w dół, a to co zobaczylem sprawiło, że z trudem  było mi ukryć śmiech. Mój silny, ale mały współmieszkaniec, zawsze odważny i władczy, siedział skulony pod łóżkiem naszych Ludzi, niczym kuleczka. 
-Co Ty tam robisz, kolego?- zadałem pytanie prawie trzęsącemu się Niebieściuchowi.
-Idź precz! On jest niebezpieczny -syknął.
-Coooo? Czyżby ktoś miał problemy z Szaro-bordowym, hałasującym Pudełkiem? Nie umiesz się przyznać do porażki? Nie ma się czego wstydzić, nawet taki twardziel, jak Ty może się czegoś przestraszyć- stanowczo odpowiedziałem. 
    Martwiłem się jednak, co to będzie, jak Hucząca Skrzynka przestanie krzyczeć i  powróci do siebie, a Mufasa wyjdzie spod łóżka. Pewnie mi się oberwie-pomyślałem i pobiegłem z powrotem na kocyk. Postanowiłem jednak nie stresować się na zapas, wolałem raczej delektować się niezapomnianym widokiem bojącego się Ruska. Rzadko mam  taką okazję, więc wybaczcie, że się z Niego nabijam.
     Z perspektywy mojego posłanka obserwowałem przedziwną pracę Hałasującej Maszyny. Zbliżyłem się do niej, celem sprawdzenia, czy aby na pewno grozi  mi niebezpieczeństwo. Okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują, ponieważ zamiast zostać zaatakowanym, mogłem liczyć na chwilę przyjemności obcowania z tym Czymś. Moja Pani zauważyła, że nie uciekam od tego Hałaśnika i postanowiła lekko dotknąć mnie jedną z ssawek, którą akurat czyściła nasz drapak. Niewyobrażalne uczucie, co za rozkosz-pomyślałem. Kudłata Ssawka "masowała" mi ogon i grzbiet, przez co  ośmieliłem się nawet cichutko pomruczeć.
     I kiedy ta przyjemna chwila trwała, a Mufasa siedział przestraszony pod łóżkiem, postanowiłem dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego Burczącego Pudełka. Hałaśnika, którego boi się zarozumiały Mufasa. Ale o tym napiszę następnym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz