poniedziałek, 20 lipca 2009

232. Ursusik i Mufaska w parku!


    Nasi Ludzie okazali skruchę za swoje błędy, związane z pójściem do kina na SlumDOGA oraz odwiedzenie Międzynarodowej Wystawy Psów Rasowych. Poprosili nas o wybaczenie im ich niecnych czynów, a w ramach przeprosin postanowili jeszcze bardziej umilić nam nasze kocie życie. Piątek 17 lipca okazał się dla nas bardzo ważnym dniem i tegoż dnia pojednaliśmy się z nimi. Widać, że jak homo sapiens chce to potrafi. Otóż po kilkumiesięcznej przerwie wybraliśmy się  z nimi i jeszcze innym miłym Panem do parku na spacerek! Miły Pan przyjechał do nas samochodem w odwiedziny i zapytał, czy moglibyśmy wszyscy w piątkę wybrać się na małą przechadzkę. Jedyne co musieliśmy wytrzymać to kilkunastominutowa jazda autem bez klimatyzacji, wskutek czego sapałem jak pies, (kompromitacja), otwierałem pyszczek i wystawiałem języczek, sprawiając że Ludzie się ze mnie podśmiechiwali. Kto to widział! Na dodatek wcześniej musieliśmy obaj, ukryci w transporterkach, przebyć drogę windą. Kto to słyszał! Nasi Ludzie zgodzili się od razu na wyprawę do parku, ale nieco się o nas bali. Ehh, te homo sapiens, kiedy za duża myślą, bywają męczący. Dlatego też musieliśmy się zadowolić porą wieczorową na wycieczkę z różnych względów. Wtedy jest już pusto w parku i nie ma takiego ryzyka czy zagrożenia, że spotkamy psy. A wiecie drodzy Czytelnicy, że my ze szczekaczami mamy na pieńku i w kontakcie bezpośrednim mogłoby dojść do niesnansek między nami! 

Tu Psy: Już się trzęsiemy ze strachu. Buhahahahaha.

 Najpierw sprawdziłem co w trawie piszczy!
 Zanurzyłem się moim wielkim ciałkiem w zieloną gęstwinę i nasłuchiwałem....
Po chwili uzmysłowiłem sobie, że staję się głodny, dlatego też poszukiwałem pilnie czegoś do przekąszenia....

Niestety  nic nie znalazłem, to też zadowoliłem się zieleniną...

Skierowałem się nad staw i nasłuchiwałem, a także obserwowałem.... 

Mufasa w tym czasie stąpał elegancko i kulturalnie przy Pani....
W końcu Jego uwagę przykuł jakiś owad w trawce...
Nagle obaj usłyszeliśmy, że coś rusza się w krzaczkach. Zbliżyliśmy się, aby sprawdzić....
Kiedy przyglądałem się bliżej skrzydlatemu delikwentowi, Rusek coś usłyszał...
Rozejrzeliśmy się....
Nadal poszukiwaliśmy....
Odgłos wydobywał się z wody. To były ryby, hmm....
 
Ruskowa intuicja podpowiadała Mu, że coś jeszcze kręci się w pobliżu.....

I nie pomylił się.... Mały cwaniaczek i jego kumple skiknęli w zarośla i tyle ich widzieliśmy....
Kot_Ursus
31 łapek (comments)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz